"Nie ma karate bez karateki a karateki bez karate"
"Praktyka karate polega na tym, że nie robiąc nic możesz pokazać najlepsze karate"
Wielu ćwiczących spotyka się z określeniami, że to co ćwiczy jest najlepszym sposobem na skuteczną obronę oraz pokonanie przeciwnika. Spotykamy się z określeniami, że powstanie tego czy innego stylu walki było poprzedzone głębokimi analizami praktyki skuteczności technik i zostały wybrane te najlepsze z najlepszych. Pogoń za praktycznym wykorzystaniem takich czy innych umiejętności sprowadza nas z drogi, którą powinniśmy podążać.
Karate ćwiczy się z różnymi motywacjami, ale najmocniejszym argumentem jest ten aspekt umiejętności, który pozwala z łatwością pokonać napastnika. Dlatego do treningu wprowadza się elementy, które maja nas przekonać o słuszności tej tezy. Tylko siła fizyczna i sprawność ma przynieść określony efekt. Dla dzieci i młodych ludzi jest to oczywiste, ponieważ ich rozwój fizyczny jest w tym okresie czasu najlepszym dowodem na potwierdzenie swoich postępów. Wiemy, że życie człowieka ma różne etapy rozwoju pod względem fizycznym, i że taki rozwój jest bardzo ograniczony. Inna teoria mówi: tylko nauka różnych wariantów, które mają nam ułatwić skuteczne działanie ma sens. Czyli ktoś ma nas w taki a taki sposób zaatakować, a my już mamy na tą okoliczność przygotowaną i wyćwiczoną odpowiedź.
Przypomina mi się historia II wojny światowej, gdy Francja po doświadczeniach z poprzedniej wojny wybudowała linię systemów obronnych na granicy z Niemcami i Luksemburgiem, zwaną "linią Maginota", która miała zapewnić im pełne bezpieczeństwo. Niemcy zaatakowały przez granice francusko-belgijską i cała fortyfikacja francuska okazała się bezużyteczna. Życie w przekonaniu o możliwości zapewnienia sobie pełnego bezpieczeństwa, w ten czy inny sposób, poprzez różne działanie jest częstym przejawem naiwności, którymi człowiek się kieruje.
Chciałbym przytoczyć tu fragment książki "Zen w Łucznictwie" polecanej przez Instytut Centrum Karate-Do. Jest to wstęp napisany przez prof. Daisetzu T. Suzuki znawcę zen.
"Jedna z najbardziej znamiennych cech łucznictwa (i innych sztuk walki -przyp. własna)... jest to, że łucznik nie dąży do celów utylitarnych ani do czysto estetycznej satysfakcji. Celem jest tu bowiem ćwiczenie umysłu, a mówiąc ściślej, nawiązanie kontaktu umysłowego z najwyższą rzeczywistością. Łucznictwa nie uprawia się zatem po to by trafić w tarczę, szermierz nie włada mieczem po to jedynie, aby pokonać przeciwnika, tancerz nie po to tańczy, aby wykonać pewną ilość rytmicznych ruchów. Umysł musi zestroić się pierwej z nieświadomością".
Podstawą sztuki karate, jest cios kończący. Ten cios kojarzy się najczęściej z formą zewnętrzną. Tylko, że ta forma zewnętrzna nie jest taka jednoznaczna. Cios kończący dotyczy tylko ciebie i twojego wnętrza, a nie zewnętrznego efektu. Cokolwiek robisz, działanie to powinno być oparte na odczuciu i świadomości kompletności wykonania. Oznacza to, że jeżeli w danej chwili wykonujesz technikę to powinno ci towarzyszyć odczucie, że zrobiłeś to najlepiej jak potrafisz. Jeżeli tak jest, to na tą chwilę osiągnąłeś technikę kończącą. Efekt zewnętrzny nie jest istotny. To jest tylko powielenie tego co już dawno jest. To tak jak twoje słowa, które wypowiadasz, a które już dawno powstały w twojej głowie i czy je wypowiesz głośno czy nic nie powiesz, to ten stan i tak już jest.
"Cios kończący w karate nie jest skierowany w przeciwnika. Cios kończący dotyczy ciebie"
Charakterystyczna cechą w zen jest to, że człowiek i otaczający go świat nie jest postacią dualną. To znaczy, że człowiek jest światem a świat w swojej nieograniczoności składa się z między innymi z ludzi. Dlatego nie ma sensu przeciwstawiać się światu, ponieważ jesteś z tego świata. Twoja walka ze światem i obrona przed nim to nic innego jak tylko zmaganie się ze samym sobą. Mimo tego człowiek próbuje dzielić świat na ja i oni, i z tego tytułu dąży do tego, aby to ja było zawsze zadowolone. Wszystko to co nie zadawala ja jest obojętne lub wrogie. Z takim obrazem ćwiczymy karate i to zaczyna być naszą barierą.
Widziałem wielu ćwiczących, którym głowa a nie fizyczne możliwości blokowały postęp, ale też widzę niewielu (ale są!), którzy bez zbytnich wydawałoby się możliwości, robią systematyczne zauważalne postępy w karate.
Wracając do motywacji ćwiczącego, o której już wspominałem na blogu "Trenuj z przyjemnością", robię to z pełną świadomością. Ta motywacja jest często naszym celem działania, a to może przesłaniać nam to co najważniejsze. Japoński mistrz zen Dogen sformułował zasadę, która mówiła o działaniu bez celu i korzyści. O ile działanie bezinteresowne jest łatwe do wytłumaczenia, o tyle życie bez celu jest odbierane jako zaprzeczenie aktywności i traktowane jako coś bezwartościowego. Praktyka zen polega na pełnej uważności. Czyli będąc w ciągłej uwadze zbliżamy się w swoich odczuciach i spostrzeżeniach do otaczającej nas rzeczywistości. Nie budujemy naszych spostrzeżeń i poglądów na umyśle, który jest całkowicie poddany naszym wyobrażeniom. Będąc w rzeczywistości nie rozdziela nas nic od świata nas otaczającego. Pulsujemy i jesteśmy tym właśnie światem. Jeżeli zaczynamy określać cel, to znów zaczynamy funkcjonować poza rzeczywistością. Ten cel będzie zabierał nam spojrzenie w rzeczywistość i jak mówi mistrz zen, każde takie rozróżnienie, nawet o włos, oddali nas jak ziemia od nieba. W czasie realizacji celu nie dostrzeżemy tych chwil, które będą temu towarzyszyć, nie przeżyjemy ich właściwie i nie będziemy mieć żadnych szans aby to zmienić.
Przytoczę kolejny fragment książki "Zen w Łucznictwie":
"I tak na przykład w łucznictwie zaciera się przeciwieństwo między celem a tym, kto weń celuje, ponieważ cel i sam celujący stapiają się w jedną rzeczywistość. Łucznik traci świadomość samego siebie, przestaje być świadom tego , że jest kimś , kto ma trafić w środek tarczy, która przed nim stoi. Taki stan nieświadomości osiągnie on wtedy tylko , gdy będąc całkowicie pustym, wyzbytym swojego "ja" stanie się jednym z doskonaleniem swej sprawności technicznej."
Świat karate jest światem walki bo wszystko i wszyscy mogą mi zagrażać. Nic nie poczujesz i nic nie zobaczysz jeżeli nie zmienisz tego nastawienia. Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że tylko ty możesz to spowodować. Każdy ćwiczący, w każdej chwili ma szansę wspaniałego rozwoju i nikt nie jest mu w stanie pomóc, jeżeli sam tego nie zrobi. Potem potoczy się wszystko błyskawicznie. Trzeba będzie tylko pilnować aby nie skręcić z tej drogi Karate-Do.
Jerzy Lelito
Comments