top of page

Trenuj z przyjemnością.

Zdjęcie autora: Jerzy LelitoJerzy Lelito

Do zajęcia się tematem uczestnictwa w treningach karate skłoniły mnie wieloletnie obserwacje, ale takim bezpośrednim impulsem do napisania tego tekstu była sytuacja z niedawnego treningu. Otóż przed zajęciami byłem świadkiem pewnej rozmowy dwóch osób. Tematem była pogoda, nieprzyjemna, i wynikające stąd trudności do zmobilizowaniem się do wyjścia z domu i udania się na trening. Problem z regularnością uczestnictwa w zajęciach jest bardzo powszechny. Twórca karate Gichin Funakoshi mówił, że jeden opuszczony trening to tak jakbyś się cofnął o trzy treningi do tyłu. Widać, że nawet u samego wielkiego mistrza pojawiali się uczniowie, którzy mieli problem z systematycznością.


Innym zagadnieniem jest zapał i zaangażowanie ćwiczącego. Oto pewne wydarzenie z życia.

Na zajęciach ze strzelania z łuku młody chłopak zwrócił się do trenera:

"Trenerze ja już chodzę cztery razy w tygodniu na treningi".

"Tak, zauważyłem, ale zobaczymy jak długo to potrwa" - odpowiedział doświadczony trener.


Ucząc wiele lat karate cały czas mam do czynienia z takim zjawiskiem. Dlaczego tak się dzieje? To dotyczy przecież nie tylko sfery aktywności fizycznej ale też wszystkiego czym się zajmujemy. Patrząc na to w ten sposób, dobrze jest się zastanowić dlaczego tak jest i co możemy z tym zrobić. Po pierwsze w naszych planach i działaniach ważnym elementem jest pewna gradacja. Układamy sobie rzeczy i dzielimy je na ważne i mniej ważne. Na przykład, spytałem kiedyś pewną osobę dlaczego nie przyszła na trening i ona bardzo szczerze odpowiedziała, że nie mogła bo właśnie w tym samym czasie rozpoczynała się impreza kulturalna i wolała wybrać taką aktywność. Trening możemy zastąpić wieloma innymi sprawami jak zakupy, odwiedziny u znajomych, impreza, kino, teatr, randka czyli w tej hierarchii atrakcyjności zaczyna on spadać bardzo nisko. Innym czynnikiem, który wpływa na nasz udział w zajęciach jest nasze lenistwo, a w zasadzie brak chęci. Szczególnie występuje to wtedy, gdy element nowości przestaje działać a pojawia się mozolna praca, powtarzanie i utrwalanie tych samych czynności. Nic się nie zmienia, trening przestaje mnie interesować i eliminuję go z mojego harmonogramu codziennych zajęć. Proszę zauważyć, że to "nie chce mi się" to stan, który lubi się "zadomowić" i w efekcie coraz mniej rzeczy, mi się chce, aż dochodzi do całkowitego minimalizmu i zaprzestania podejmowania aktywności. Przedmiotem naszych rozważań nie są sytuacje, które są niezależne od nas czyli choroba, kontuzje, zupełnie nieoczekiwane zdarzenia. Nie mając większych możliwości analitycznych, przeanalizowałem swoje absencje treningowe i wyszło mi, że takich niespodziewanych zdarzeń było naprawdę znikomo mało, praktycznie nie wystąpiły one w ogóle.


Intencją tego artykułu jest chęć pomocy wszystkim tym, którzy czują, że ich dotychczasowe starania są mało wydajne i chcą to jakoś poprawić. Pierwszym elementem jest zapytanie siebie o co mi chodzi podejmując to czy inne staranie. Tutaj rozróżniłbym dwie okoliczności, czynności które robię z konieczności życiowej oraz pozostałe. Myślę, że trening karate należy do tej drugiej grupy. W tym zakresie moje działanie powinno opierać się na zwykłej przyjemności. Może to zabrzmi dziwnie ale po pierwsze rób rzeczy tylko przyjemne. Bez tego każda czynność będzie spadała w twojej już wcześniej wspomnianej hierarchii atrakcyjności i w zamian będziesz znajdywał sobie inne zastępcze "niezbędne" sprawy do załatwienia. Przecież na przyjemne momenty naszego życia takie jak; wypoczynek, wycieczka, zakup nowej rzeczy materialnej, nie możemy się doczekać. Takie momenty po pewnym czasie, długo z przyjemnością wspominamy i chętnie do nich wielokrotnie wracamy. Czyli po pierwsze trenuj z przyjemnością. Po drugie, zastanów się czy to co robisz daje ci pełny rozwój, zarówno fizyczny jak i duchowy. To jest kluczowe pytanie. Różni ludzie czerpią przyjemność w bardzo nieraz dziwnych okolicznościach, często odbywa się to w taki sposób, że niszczymy się fizycznie i psychicznie. Nasza aktywność musi mieć bardzo konkretną drogę. Wtedy nie masz żadnych wahań i wątpliwości, że podążasz we właściwą stronę. Jeżeli trening nie daje ci rozwoju fizycznego (poprzez poznanie swojego ciała jego potrzeb i możliwości) oraz duchowego (poprzez pozbycie się niepotrzebnych emocji oraz zadawanie pytań bez odpowiedzi) to takie działanie nie będzie pełne i kompletne. Jeżeli trening będzie bazował tylko na stronie fizycznej, to ciało dojdzie do punktu maksymalnego i zacznie swój odwrót. Tylko połączenie ciała i ducha daje nam radość działania. Karate właściwie rozumiane i odczuwane daje nam tę pełnię. Każdy trening to niezwykłe wydarzenie. Po pewnym czasie zauważasz, że w codziennym życiu jest więcej karate. Ono nie zamyka się tylko na dojo. Karate staje się twoim naturalnym światem, oddychasz nim i funkcjonujesz. Nie ma rozróżnienia. Łatwo nie rezygnujemy z przyjemności. Jeżeli jeszcze to powoduje, że krok po kroku jesteśmy coraz bardziej wrażliwsi, rozumiemy lepiej i czujemy pełniej, to nie będziemy z tego tak łatwo rezygnować. Ta zmiana będzie dotyczyć też innych celów, dla których rozpoczęliśmy trening czyli samoobrona, odchudzanie, zdobywanie stopni, osiągnięcia sportowe. To wszystko nie ma znaczenia, wszystkie te założenia znikną bo mają się nijak do tego co będziesz dostawał w zamian.

Więc miej otwartą głowę, ćwicz uważnie i systematycznie i uśmiechaj się. Pomyśl ile jeszcze jest do odkrycia. Ile jeszcze jest radości przed tobą.

A karate w sposób samoistny znajdzie się na początku twojej hierarchii atrakcyjności.

42 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Oddychanie

Oddychanie

Zen w karate

Zen w karate

Comments


bottom of page